Zapraszamy do pracowni Telefon : +48 (788-524-010)

 

Któregoś dnia przechadzałem się po bielskich antykwariatach. W mnogości różnych eksponowanych tam przedmiotów przypomniałem sobie jak w książce

Andrzej Banach, autor „Podróży po szufladzie”, porządkujący stosownie do przeznaczenia, w fantastyczny sposób opisuje różnego rodzaju przedmioty z 1

Na 510 rocznicę jej powstania jej odbudowa połączona z daleko idącą renowacją została zakończona. Prace trwały blisko 9 miesięcy. Najpierw

Nie ma nic piękniejszego jak obcowanie z Księgami, na kartach tytułowych których widnieje rok do 1800. ich piękno zamknięte jest w

W przeciwieństwie do mitologicznego chaosu, w świetlanej ewolucji panował względny spokój. Światło stało się wrogiem ciemności. Magia. Lamki,

Andrzej Banach słusznie zauważa, że podparcie służy i towarzyszy człowiekowi od początku cywilizacji, już od wtedy, gdy laskę zastępował przygodnie

Był z betonu i stali. Jego szklana fasada jak zwierciadło odbijała słoneczne figliki. Stał dumnie na skraju zbocza, kusił. Halnemu się nie kłaniał.

Pracownia Introligatorska oferuje do sprzedaży wolumin typu kronikarskiego, z przeznaczeniem wyłącznie do wpisów ręcznych jako Księga Gości lub

Pan Kazimierz z zażenowaniem i poczuciem wstydu przyniósł do Pracowni Introligatorskiej trzy książki Grzesiuka z lat 80. Usłyszał wtedy ode mnie, że

Pracujemy czasem, a nie chwilą, po to aby zatrzymać chwilę w czasie.


 
Do naszej pracowni zdarza się trafić księgom bardzo starym i zniszczonym przez czas i wydarzenia. Często mają więcej niż sto lat. Były świadkami niejednej historii, o której mogłyby nam opowiedzieć. Księgi te z ogromną pieczołowitością naprawiam, z nadzieją iż przedłużę ich żywot na kolejne sto lat.
styczeń 06, 2017

Na 510 rocznicę jej powstania jej odbudowa połączona z daleko idącą renowacją została zakończona. Prace trwały blisko 9 miesięcy. Najpierw fotometria. Później powstała jej replika mająca na celu poznanie warsztatu dawnych mistrzów, rozwiązania wcale nie były aż tak trudne do odgadnięcia (aczkolwiek trzeba przyznać, że …) były tylko sprytnie przemyślane.

A wszystko zaczęło się końcem III kwartału 2012 roku. Do pracowni przyszedł Klient. Kładąc zawiniątko na blacie (nieco nieśmiało) zapytał: „ da się coś z tym zrobić ?”. Rozpakowałem papierową paczuszkę, i … włosy stanęły mi dęba na całym ciele. W rękach trzymałem coś, co w potocznej mowie kustosze określają jako „muzealny obiekt” albo „eksponat” - i jeśli nie znajduje się w magazynach muzealnych, to z pewnością eksponowany jest „pod szkłem”, a zdarza się nawet, że w klimatyzowanym szklanym sarkofagu. A ja właśnie coś takiego miałem w ręku. Była to książka.


Jej wiek odkrywał zapis złożony w kolofonie na ostatniej stronie, datując jej druk na 1510 rok. Oczywiście napisana w języku łacińskim, w charakterystycznym dwukolumnowym układzie tekstu. Były to kazania! Całość oprawiona w oryginalne drewniane okładki, wykonanego z twardego drewna i tu nasuwa się refleksja – prawdą jest jak mawiali nasi nauczyciele, że lekturę „należy przeczytać od deski do deski” – nigdy tego nie umiałem zrozumieć, aż do dzisiaj – do chwili kiedy zakład introligatorski odwiedził właśnie Ten Klient. Jego eksponat „zamknięty” był w drewnianych okładkach, a jego treść spoczywała miedzy nimi. Miedzy deskami skrywała się mądrość tamtych czasów i tamtych lat. Coś pięknego! Czytało się tę Księgę naprawdę „od deski do deski” – tak jak w znajomym mi uczniowskim porzekadle.

W owych czasach drukowano księgi na zamówienie, w bardzo niewielkich nakładach. Każdą zdobiono indywidualnie, a za koszt takiej usługi można było z powodzeniem kupić wieś całą, dlatego trudno określić jak była ona zdobiona. Na pierwszy rzut oka wyglądała na kompletną. Brak okładkowych zdobień przywoływał wyobraźnię i zastanowienie. Aby poprawnie wykonać odbudowę ubytków należało całkowicie inkunabuł rozebrać i prace prowadzić według kolejności na poszczególnych kartach. Składki gotowe zszyto w pojedyncze poszyty, które zaś ósemkowym ściegiem połączono z rzemiennymi zwięzami. Przez cały ten czas ochoczo asystował Właściciel inkunabułu. Wszystkie prace były z nim uzgadniane, a w szczególności prace okładkowe. To jego pomysłem było zdobienie mosiężnymi plakietami, moją zaś propozycją było obłożenie w zwierzęcą skórę. W ten sposób (jak brzmi na grzbiecie środkowa faseta) „RENOVATUM” ukończono na rocznicę 510-lecia „CREATUM” czyli druku, a ściślej jej powstania.

Widok jest piękny. Kazania Vincentego prezentują się nad wyraz okazale. Widzieliście kiedyś uśmiechnięte oczy (?) – to właśnie taki wyraz twarzy miał właściciel jak odbierał swój „obiekt muzealny” .

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

 

pracownia introligatorska przy art-format

ul. Krasińskiego 29 43-300 Bielsko-Biała

telefony kontaktowe:

introligator - (+48 ) 788-524-010, sekretariat i zamówienia - 33/ 815-00-89

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Top
We use cookies to improve our website. By continuing to use this website, you are giving consent to cookies being used. More details…