Zapraszamy do pracowni Telefon : +48 (788-524-010)

kot


 
 

Do naszej pracowni zdarza się trafić księgom bardzo starym i zniszczonym przez czas i wydarzenia. Często mają więcej niż sto lat. Były świadkami niejednej historii, o której mogłyby nam opowiedzieć. Księgi te z ogromną pieczołowitością naprawiam, z nadzieją iż przedłużę ich żywot na kolejne sto lat.

Introligator

Niczym odkrycie minuskuły insularnej, ukośnie zaciętej piórem kruka ornamentowej półuncjały irlandzkiej odnalezionej w trakcie badań ośmiowiecznego Ewangeliarza z Kells, tak w trakcie prac naprawczych dziewiętnastowiecznego woluminu odnalezienie świątecznej kartki (dla mnie) stało się wręcz tożsame.

Byłem w trakcie prac naprawczych. Pracowałem nad wo-luminem datowanym drukiem na rok 1868. Wertując w poszukiwaniu rozdarć, naderwań i zagiętych rogów, z książki wysunęła się twarda pożółkła karta, niepasująca do całości.. Derby - och jak dawno nie widziałem tej czcionki - pomyślałem i odłożyłem ją na bok, by na powrót włożyć ją do książki, gdy naprawka będzie się miała ku końcowi.

Po chwili spojrzałem jednak ponownie na miejsce, gdzie ją odłożyłem. Uśmiechnięty chłopczyk z parzenicą na białych portkach zdobionych czerwonym lampasem, przed nim dwie bielusie owiecki, na szyi szczyrkowki - klepocki na jojki. Chłopczyk, niczym zwiastun wiosny, w brązowym kłobucku na głowie, podtrzymuje zgiętą ręką wiecheć kotków, bazi co mu wystawają spod pazuchy.

Przerywam pracę, znalezisko mnie pochłania - litografia? - głowy nie dam! Może prędzej chromolitografia – kiepski papier, blady kontrast całkowicie pewność tracę.
„Wesołego Alleluja” – napis brzmi u dołu kartki czcionką Derby, w kroju Derby cienki. Na odwrocie urzędowy stempel wyraziście wbity w znaczek. „Warszawa Oskarża” – dość duży czerwony kawałek papieru, bez perforacji, włoskowate strzępy na krawędziach z pewnością wykluczają nożyczki, sugerują bardziej na użycie drewnianej linijki. Znaczek brutalnie zakrywa kurtuazyjne „Wielmożna Pani” – to okrutna scheda, przypomnienie, że wielmożnych wśród nas już nie ma!
Wciąga dalej, coraz mocniej …

Czytam, patrzę i analizuję; na poprzecznej widzę datę! Radymno 17/III/46. Ciepło mi się zrobiło! Zobaczyłem chaos, kraj zniszczony, gdzie NKWD i wojsko wyzwoleńcze własnym wzorcem kształtuje admini-stracyjny wygląd powojennej Polski. Wokół ruiny i zgliszcza. Opłakiwanie najbliższych i sowieckie beznadziejne pomysły, by papier robić ze słomy – aż tu nagle: Oniemiałem!

"Szczęśliwych i Zdrowych Świąt. Wesołego Alleluja - śle Józia".

 Znowu myśli… 17 marca 1946 – jak to było? kiedy wtedy były święta? - do kalendarza - już wiem! Tego roku Wielkanoc przypadała 21 kwietnia.

Józia, Wielkanocną kartkę z życzeniami wysłała z miesięcznym wyprzedzeniem – by się nie spóźniła i na czas doszła. Wtedy dotarło do mnie, że Wielkanoc 46. roku była drugim świętem obchodzonym w wolnym kraju. Wyobraziłem sobie początki organizacyjne wyzwolonej Poczty Polskiej; zorganizowane naprędce niewielkie punkty zborne i przygarbione sylwetki na rowerze, z wielką przepastną torbą przełożoną po ukosie przez ramię na plecach – listonosz, najważniejszy człowiek w firmie, jest jak narodziny nowej jutrzenki, zapowiedź lepszej przyszłości dla Polski, wypatrywany niczym błysk porannego słońca co ranka – i listy; czyjeś losy spisane w pośpiechu, w prostych słowach na skrawku papieru do krewnych, znajomych i bliskich, że żyje, że kocha, że tęskni, że, że, że… Taka też jest kartka Józi, w treści prosta, napisana ciepłym schludnym pismem. Spokój, jakby wojny nigdy nie było, z kilku wersów emanuje ukojenie.

Józia adresuje wykwintnie, z wielką dozą szacunku. Używa zwrotu „Wielmożna Pani” - do osoby, którą dobrze zna, do Helenki Surówkówny. I znowu moja wyobraźnia; jakbym widział postać Józi, gdy wpisuje na margines dodatkowo w adresówce; „u.p. Zofii Kurpytowej”. I gdyby nie data umieszczona akapitem dopatrywać by się można najzwyczajniej „biwakowej adresówki”, że gdzieś w pobliżu, gdzieś na stancji. Ale tak nie było! To był przymus, dla porządku.

Rozstałem się z nią. Świąteczna kartka Józi wróciła ponownie do książki, zaś książka do Klienta – lecz mimo, że jej fizycznie już nie mam, to na długo w mej pamięci pozostanie, choćby to, że ponowne powróciła właśnie teraz 17 marca 2024 r., w równą 77. rocznicę jej wysłania - nieprawdaż, że dziwne?

Starożytni uważali liczbę siedem za liczbę szczęśliwą i spełnioną. Biblijna siódemka jest liczbą doskonałą - fazy księżyca, stworzenie świata. A tu mamy aż dwie siódemki – czy to coś znaczy, czegoś dotyczy lub coś określa? Pytam retorycznie i niech tak pozostanie!

Bo w pracowni introligatorskiej – każdy dzień jak co dzień - rzec by można, że rutyna! Podklejanie, wydzieranie, rozcinanie, naprawianie oprawianie - i w tej pracy często bywa, że prócz treści, książka skrywa różne obce dla niej rzeczy: fiszki, kartki, listy, ścinki gazet, fotografie, a nawet przemyślne skrytki – tak też było i tym razem. Gdyby cudem ta pocztówka mówić umiała, jej zdarzenia niechybnie byłyby o wiele bardziej barwne – a ja nie musiałbym nic o niej pisać.

Strona 1 z 46

 

pracownia introligatorska przy art-format

ul. Krasińskiego 29 43-300 Bielsko-Biała

telefony kontaktowe:

introligator - (+48 ) 788-524-010, sekretariat i zamówienia - 33/ 815-00-89

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Top
We use cookies to improve our website. By continuing to use this website, you are giving consent to cookies being used. More details…